Od wczoraj przekonujemy się, że nasze wyobrażenia o Australii są dość zbieżne z rzeczywistością. Przynajmniej na tym skromnym dopiero co odwiedzonym kawałku tego kontynentu. Z suchego i surowego outbacku wyłaniają się zatopione w tropikalnej zieleni piękne zadbane miasta. Pomieszanie styli architektury działa to pozytywnie na nasze oczy. Tradycyjne Queenslandery i przeszkolone wieżowce pośród drzew, wszechobecnej wody i błękitu nieba w 25 stopniach i słońcu nikomu nie robią źle. Takie wielkie miasta nie przytłaczają. Urzekają blaskiem, bogactem, kolorami.
Zachody słońca wszędzie są ładne, ale my nie widzieliśmy nigdy takiego nad miastem z wieżowcami i oceanem w tle. Położony blisko Brisbane punkt widokowy na górze Mt Coot tha daje taką możliwość. A do tego jest w drodze powrotnej z Lone Pine Koala Sanctuary i dopełnia nam niesamowity dzień:)