Pomysł wyjazdu do Norwegii siedział we mnie od zawsze, ale dopiero pobyt na Islandii utwierdził w przekonaniu, że poświęcenie kilku letnich tygodni na północne, pogodowo niepewne rejony ma sens. Wrażenia wzrokowe i potencjalne aktywności są bowiem jednym z głównych powodów do wyjazdu na nowe drogi. Aby jednak doprawić ten łatwo dostępny i bezpieczny kraj szczyptą przygody sięgnęliśmy po bezprecedensowy dla siebie środek transportu.
Kaperowanie i van life zaczęły się wybijać na popularność w Polsce od covidu i utrwaliły się na dobre, więc wyrobienie sobie własnego zdania, zmierzenie się z tą formą podróżowania podjęliśmy jako ciekawe wyzwanie nie mając kompletnie żadnego doświadczenia. Decyzję przypieczętowało liberalne podejście do kamperów w Norwegii, czyli możliwość nocowania poza kempingami i na dziko – tak jak lubimy.
Przy planowaniu wyjazdu przebrnąłem przez bezmiar pozytywnych wpisów wychwalających pod niebiosa podróże kamperem przez norweskie top10. Swoim wpisem chciałem urealnić, zróżnicować i naświetlić sprawy, o których nie czytałem a doświadczyłem.
Trasa na 3 tygodnie po Norwegii kamperem – planowanie
Przy planowaniu szybko wyszło, że musi być 3 tygodnie. Szczególnie gdy jedziemy z 2 dzieci w wieku 6 i 9 dla których siedzenie cały dzień w foteliku nie jest szczytem marzeń. Sam dojazd z południa Polski do fiordów zabiera kilka dni, do tego promy, kręte drogi i ograniczenia prędkości powodują, że lepiej nastawić się na slow travel niż odhaczanie wielu atrakcji za wszelką cenę. Planowanie trasy po Norwegii jest nie lada wyzwaniem, ten kraj na mapie wygląda nietypowo przez kręte drogi omijające fiordy i góry. Atrakcje są mocno rozstrzelone i pierwsze próby nakreślenia trasy przypominały błądzenie po labiryncie trudnych do zapamiętania nazw.
Na początku określiliśmy, że chcemy zrobić pętlę dojeżdżając przez Danię (Legoland w Billund po drodze) i przepływając szybkim problem z Hirthals dostać się do Kristiansand w Norwegii. Powrót z kolei zaplanowaliśmy ze szwedzkiego Ystad promem do Świnoujścia. Trasa była ramowa i dość ambitna. Zakładała, że wbijemy się na północ ile się da i zawrócimy kiedy będzie trzeba wracać. Historie z wolnym przemieszczaniem się po Norwegii okazały się bardzo prawdziwe plus utrata 2 dni na naprawę kampera (o czym pózniej) zmusiły nas do rewizji trasy i zawrócenie już za Fossbergom (Lom) i to nie przez heartland Szwecji lecz szybkim strzałem na linii Oslo – Goteborg – Malmo. Ale tak de facto już od początku jechaliśmy elastycznie i skręcaliśmy tam gdzie nas zawiało i lepiej odpowiadało pogodowo. Zatem trasa początkowa wyglądała tak:
km | h | ||
09.lip | odbiór i ładowanie | ||
10.lip | Wrocław – Bilund | 918 | 9,6 |
11.lip | Legoland | 0 | 0 |
12.lip | Bilund – Hirthals | 275 | 3 |
12.lip | Prom | ||
12.lip | Kristiansand – Mandal | 40 | 1 |
13.lip | Mandal – Stavanger | 190 | 2,7 |
14.lip | Stavanger – Preikestolen | 62 | 1,2 |
14.lip | trekking Preikestolen | ||
14.lip | do Ardal | 50 | 1 |
15.lip | Nesvik – Horda – Odda | 160 | 3,2 |
16.lip | Jondal – Granvin – Eidfjord | 140 | 3 |
17.lip | Haugastøl – Flam | 224 | 3,7 |
18.lip | Flam- Nedre Oscarshaug | 175 | 3,9 |
19.lip | Fossbergom – Grotli – Old Strynefjell Mountain Road – Geiranger | 190 | 3,9 |
20.lip | Geiranger – Droga Trolli- Isfjorden | 100 | 2,2 |
21.lip | Isfjorden -Atlantic Road – Dalen gård | 115 | 2,5 |
22.lip | Trondheim | 200 | 3,4 |
23.lip | Trångsviken (S) | 220 | 3 |
24.lip | Sundsvall | 230 | 3 |
25.lip | Uppsala | 310 | 3,5 |
26.lip | Kalmar | 480 | 5,5 |
27.lip | Kalmar- Ystad -nocny prom | 260 | 3,4 |
28.lip | Świnoujście – Wrocław | 480 | 5,2 |
A realnie wyszła tak: https://goo.gl/maps/d3ZjtCDJix7T6S6f8

by z tego miejsca wrócić taką trasą: https://goo.gl/maps/FnkeQEtrFnBcACuJ9

Z dojazdami z i do Wrocławia oraz kręceniem się po okolicach wyszło ok 4200 km podczas 18 dni w drodze.
Rzeczywistość zweryfikowała nas dość mocno, a trasa uległa radykalnej zmianie z trzech powodów:
- Dzieci – ustaliliśmy limit 3h jazdy dziennie ( pomijając dojazd przez Niemcy i powrót przez Polskę) by uniknąć rewolucji na pokładzie
- Pogoda – częste opady deszczu zaprowadziły nas do miast: Stavanger, Bergen, Oslo, gdzie mogliśmy zwiedzać np. muzea
- Awaria kampera – wyjęła nam 2 dni i wycięła z trasy fjord Geiranger i drogę Trolla…
Mimo, że nie brzmi to bajkowo przygoda była znośna, widoki zabierające mowę i doświadczenie unikalne. Bo przecież o to nam chodzi na nowych drogach.
Pomocne aplikacje do trasy kamperem
Do planowania trasy bardzo pomocna jest strona narodowych tras turystycznych: https://www.nasjonaleturistveger.no/en/routes/
po których przemieszczanie się może być celem samym w sobie i jest na pewno esencją norweskich widoków. Każda trasa zawiera opis atrakcji i ciekawych punktów przystankowych. Warto więc nimi jechać, tym bardziej że drogi równoległe oferują w zamian ruch ciężarówek i widoki na fabryki, czego w mapach google nie dostrzeżemy. Trasy turystyczne są oznakowane brązowymi tablicami, zwykle są dłuższe, węższe i wiodą przez góry, ale zdecydowanie warto. Zmiksowanie ich z popularnymi miejscami w Norwegii było podstawą zaplanowania naszej podróży.
W Norwegii i Szwecji występują dość licznie płatne drogi oraz mosty. Pomocna okazuje się tu aplikacja Epass24, dzięki której nie musimy się zbytnio nad tym zastanawiać tylko opłacić fakturkę po zakończeniu wyprawy 🙂
Z kolei do planowania postojów i noclegów nieodzowna okazała się aplikacja Park4Night, która za kilkadziesiąt zł miesięcznie oferuje pełny dostęp do wiedzy międzynarodowej społeczności.
Serwisowanie kampera
Jadąc kamperem istotne jest jednak również serwisowanie; czyli:
- napełnianie czystej wody,
- zrzucanie tzw szarej wody ( z prysznica i umywalek)
- opróżnianie kaset WC.
- ładowanie akumulatora
Na aplikacji można łatwo odnaleźć takie punkty i zaplanować je sobie na trasie. Szczególnie w Norwegii jest to łatwe bo miejsc takich jest wiele. Punkt dotyczący podpięcia prądu nas nie dotyczył ponieważ posiadaliśmy panele słoneczne na dachu, które w zupełności nam wystarczały. Nasz wóz wymagał podłączenia do zewnętrznego zasilania wyłącznie podczas używania klimatyzacji, która w krajach nordyckich nie była nam potrzebna. To oczywiście kolejny powód, dla którego ten kierunek doskonale nam się spasował z inicjacją kamperowania. Nie wszystkie miejsca serwisowe wyglądają tak samo, ale wszystko jest dość intuicyjne i bardzo szybko można załapać. Dla złapania pewności dobrze obejrzeć kilka filmów na YT w tej tematyce.
Typy kamperowania
Będąc zasadniczo przeciwnikami szufladkowania ludzi dostrzegliśmy już po kilku dniach, że użytkownicy camperów dzielą się na dwie podstawowe grupy. Tych którzy śpią na campingach i tych co preferują miejsca na dziko. My uplasowaliśmy się po skrajnym ekstremum tej drugiej grupy, a campingi wybieraliśmy tylko wtedy, gdy nie było innego wyjścia. To podejście wymaga jednak częstszego serwisowania co nie należy do przyjemności – mam tu na myśli opróżnianie kasety WC – ale było to jak dla mnie i tak mniejszym złem niż parkowanie w szeregu, na gęstych campingach i odgrywania tych samych wakacyjnych póz, do których zmusza Cię pole kempingowe.
Dzikie miejscówki
Norwegia i Szwecja mają dość luźne przepisy pozwalające na nocowanie w kamperze w dowolnym miejscu o ile nie występuje tam wyraźny zakaz. Brzmi jak totalna wolność? Nie zupełnie. Jadąc po Polsce wydaje się, że takich miejsc może być mnóstwo, ale w Norwegii sprawy wyglądają zgoła inaczej. Norwegia – szczególnie w części gdzie występują fiordy to kraj, gdzie wybudowanie drogi wymaga kucia w skale lub drążenia tunelu. Topografia jest zupełnie inna, a co za tym idzie miejsc do dzikiego parkowania jest bardzo mało. Jak dołożyć do tego fakt, że sezon letni jest krótki, a połowa Niemców, Holendrów i Belgów spędza lato w swoich kamperach. To robi się już dość gęsto. Gdy zbliża się wieczór trzeba często „polować” aby utrafić jakiekolwiek fajne miejsce. Utrafienie miejsca gdzie obudzisz się z niezakłóconym widokiem na fiord należy do rzadkości. Zaznaczam przy tym, że sytuacja na północy Norwegii może wyglądać dużo lepiej, aby jednak tam dojechać potrzeba więcej czasu lub wynajęcia kampera na miejscu.
Kamperem na wakacje – za czy przeciw?
Podsumowując jednak wszystkie plusy i minusy wyprawę kamperem wspominamy bardzo pozytywnie. To doświadczenie samo w sobie. Dzięki tej formie mamy dwa doświadczenia w czasie jednych wakacji i własne zdanie na ten temat. Jest ok. Prowadzi się łatwiej niż myślałem. Łatwo można się przyzwyczaić i po kilku dniach życie w trasie daje prawdziwą frajdę. Jeśli lubisz spanie pod namiotem, kilkudniowe trekkingi w górach to wakacje kamperem dają podobny poziom obowiązków przy zachowaniu większego komfortu. Największym hitem jest brak konieczności rozpakowywania bagażu każdorazowo po przybyciu do nowego miejsca. Rzeczy rozmieszczone raz pod swoim domem są w tych samych miejscach przez cały wyjazd i ciagle wiesz gdzie są i są zawsze w zasięgu ręki. Nie mogę również powiedzieć że jest to mój ulubiony sposób przemieszczania. Liczne ograniczenia dotyczące camperów i obowiązki serwisowania sprawiają, że podróż osobówką daje mi jednak większe poczucie swobody. Mimo to nie zamykam się na tą formę licząc, że nadejdzie kiedyś czas na spędzenie w ten sposób kilku miesięcy, a może lat i objechanie jakiegoś kontynentu. Wtedy uzupełnię ten wpis o szersze spojrzenie 🙂