Co warto wiedzieć zanim wybierzesz się na słynny Coastal Walk?
Drugi dzień w Sydney przeznaczyliśmy na przejście trasą wzdłuż wybrzeża. Mając swoje auto wybraliśmy się do Coogee by zaparkować 2 przecznice dalej od plaży, gdzie nie ma już ograniczeń godzinowych do parkowania czy też opłat i bardzo łatwo znaleźć miejsce. Planowaliśmy spędzić tu cały dzień, więc nawet regulaminowy parking 4P (max 4h parkowania) na Coogee nam by nie wystarczył.
Chcieliśmy, jak większość zacząć spacer od Coogee. Warto tu jednak zwrócić uwagę na kierunek tej trasy, w większości miejscach jest opisana: jako „z Coogee do Bondi” my jednak zrobiliśmy ją odwrotnie. Dlaczego? Bondi Beach jest na północy a Coogee na południu. Idąc w słoneczny dzień w kierunku północnym do Bondi mamy słońce w twarz. Tak, tak, na południowej półkuli o 12 w południe słońce świeci z kierunku północnego. Spróbowaliśmy tak nawet na początku, ale z dzieckiem w wózku było to nie do zniesienia i dla nas również mało przyjemne. Szybko przetransportowaliśmy się Uberem na Bondi by odwrócić kierunek marszu. I od razu zrobiło się przyjemnej:)
O walorach widokowych tej trasy pisało wielu i zgadzam się, że zdecydowanie warto się tędy przejść, nawet mając niewiele czasu w Sydney. Oczywiście jak ktoś lubi chodzić. Niewiele tu zwiedzimy poza starym cmentarzem notabene chyba najładniej położonym cmentarzem na świecie. To co widzimy po drodze jest po prostu straszne. Straszne jest to, że można mieć widok z okna domu na ocean a po pracy chodzić surfować na błękitnych falach, nawet jesienią. Straszne jest, że można mieć słońce i minimum 20 stopni przez cały rok, straszne jest, że można tu wyjść pobiegać popływać lub po prostu się przejść nasycając się powalającymi widokami ot tak po prostu, po robocie, z przyjaciółmi. Pewnie, że jest to wybrany wycinek Sydney, nie ma co idealizować i generalizować, ale to co zobaczyłem tu było powalające. Owszem widać tu bogactwo, ale to nie jest lazurowe wybrzeże, tu nie jest wszystko takie wymuskane i super wypasione. Domy na klifach niektóre są nowoczesne, a niektóre całkiem stare. Na niektórych odcinkach widać nawet paskudne bloki. Niemniej jednak wszystko spowija aura słońca, oceanu i zieleni i dlatego kontrasty nie kują tak w oczy. Bo tu nawet jak coś jest stare i lekko podniszczone to syfu nie ma. To nie tylko tu, to wszędzie na wybrzeżu Australii ma się wrażenie większej świadomości ludzi, że to co mają jest ich i trzeba o to dbać. Dlatego na plażach są kosze, prysznice, krany z wodą pitną, przebieralnie, toalety z oświetleniem mydłem i papierem, a w piachu dzieci mogą kopać bez ryzyka, że znajdą więcej kiepów niż kamieni. To chyba lepiej wydane podatki niż odprawy prezesów spółek skarbu państwa…
Przejście trasy zajmuje ok 1,5 h na spokojne. Nam z wózkiem z 2 dzieci zajęło znacznie więcej, gdyż w połowie trasy mieliśmy plażowanie na Bronte Beach i różne przygody 😉 Czy można przejść trasę Bondi – Coogee z wózkiem dziecięcym? Generalnie nie przewidziano tu żadnych zjazdów i podjazdów więc wózek trzeba przenosić. Po drodze mamy kilkanaście odcinków schodów. Dla nas mających lekką spacerówkę nie zrobiło to jednak absolutnie żadnego problemu. Tu trzeba australijczykom wrzucić kamyczek do ogródka bo o wózkach czy to dziecięcych czy inwalidzkich niewiele pomyśleli. W zasadzie trudno jest spotkać gdziekolwiek schody z podjazdem.
Chodząc tu czułem jeszcze jedno niepokojące uczucie, że nie mogę się wyzwolić od aparatu, że coś ciągle nakazuje robić zdjęcia i próbować uchwycić to co nieuchwytne. I znów mi się nie udało…