Okolice Lizbony samochodem

Ostatni dzień roku wybraliśmy na objazd okolic Lizbony. Do tego celu wynajęliśmy auto. Mieszkając w centrum a dokładnie w Principe Real parkowanie nie jest łatwą sprawą dla nierezydentów. Dlatego zdecydowaliśmy się na wynajem z lotniska gdzie wybór aut jest największy a wypożyczalnie czynne są całą dobę. Auto odebraliśmy wcześnie rano a oddaliśmy wieczorem. Jako, że Sintrę do której łatwo dotrzeć pociągiem zwiedziliśmy dzień wcześniej, mieliśmy więcej czasy by dotrzeć do miejsc trudniej dostępnych.

Cabo da Roca

31 grudnia 2019 chcieliśmy stanąć na końcu Europy w Cabo da Roca. Dlatego też tam udaliśmy się najpierw. Przejazd z lotniska trwa niecałą godzinę. Dobrze jest być tu rano ponieważ pobliski parking nie jest duży, a ludzi przybywa wraz z upływem dnia. Na miejscu pierwszy raz zetknęliśmy się w wybrzeżem Portugalii, które jest tu wysokie i skaliste. Punkt widokowy jest całkiem urokliwy. Nieopodal stoi charakterystyczna czerwona latarnia morska. W oddali widać majestatyczne klify i skały nabrzeżne, o które roztrzaskują się fale. Mając sporo czasu wybraliśmy się na mały trekking. Za latarnią morską od drogi można odbić w ścieżki prowadzące pagórkami wzdłuż linii brzegowej. Widoki stamtąd są jeszcze ciekawsze warto więc poświęcić dodatkową godzinę aby odbić od parkingu i znaleźć się sam na sam z dziką naturą zachodniego krańca kontynentu.

Przylądek Espichel

Jadąc z Cabo da Roca na południe objechaliśmy cypel docierając do Cascais. Urokliwe, portowe miasteczko zwiedziliśmy jednak tylko zza szyby samochodu, gdyż celem naszym był przylądek Espichel. Aby tam dotrzeć trzeba przejechać przez lizboński Golden Gate czyli Most 25 kwietnia. Po drugiej stronie mostu robi się prowincjonalnie i królują komisy samochodowe. Jednak po dotarciu na sam przylądek Espichel humor nam powraca ponieważ znajdujemy się w niesamowitym miejscu o niespodziewanym uroku. Niemal na końcu cypla widzimy mały stary kościółek i plac otoczony ciągiem dwóch opuszczonych budynków. Typowa iberyjska zabudowa sprzed 300 lat. W oddali dramatyczne klify spadające wprost do Atlantyku i latarnia morska na sąsiednim klifie. Przy mocnym popołudniowym słońcu widoki są bajkowe.

Park Arrabida

Do zachodu słońca jest jeszcze godzina więc ruszamy w stronę Setubal by zahaczyć ostatni sunset roku 2019 gdzieś na trasie Costa de Azul w górach parku Arrabida. Niestety w głębi lądu wszystko spowija gęsta mgła, robi się ciemno i mrocznie. Dopiero gdzieś przed Portinho, gdy droga wynosi nas wyżej, wyjeżdżamy ponad linię mgły i chmur i przed nami ukazuje się coś niemal nierzeczywistego. Klif morski przykryty kołdrą chmur spływających do oceanu z zachodzącym słońcem w tle. Mój nr 1 w rankingu zachodów słońca ever! Tak kończymy ostatni dzień dziesięciolecia lat „-nastych”:)

Krótki wypad do Setubal na kolację okazuje się daremny. W dniu Sylwestra wszystkie restauracje są zamknięte i przygotowują się do wieczornych imprez. Wracamy więc do Lizbony by po drodze, już p ciemku przejechać długim na ponad 17 kilometrów mostem Vasco da Gamy – najdłuższym mostem w Europie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.