Park Krugera

Po nocnym odpoczynku w Heuglins Logde pojechaliśmy 35 km do Numbi Gate gdzie przywitaliśmy słynny Park Krugera. Prostą asfaltowa drogą rozpoczęliśmy nasze dwudniowe safari  odbijając w boczne gruntowe drogi mieliśmy od razu okazje obserwować słonie, zebry, antylopy i żyrafy. Przystanek zrobiliśmy w Skukuza Camp. Zadziwiła nas bogata infrastruktura, sklepy i hotele na miejscu. Stamtąd objechaliśmy w kierunku Kruger Gate i odbiliśmy w boczną dróżkę Sabie rivier road. Po drodze napotkaliśmy jeszcze hieny i wielkie antylopy by w ostatniej chwili pojawić się przy wyjeździe w Phabeni Gate.

 

 

 

 

Czas w Krugerze biegnie nieubłaganie. Roślinność i widoki były dość jednostajnie ale wijące się gruntowe pomarańczowe drogi wsród gęstej zieleni i licznych dzikich zwierząt dawały super wrażenia. Szczególnie majestatyczne słonie przechodzące kilka metrów od auta i zajadające całe krzewy i zdrewniałe gałęzie drzew. 

 

Drugiego dnia podobnie skierowaliśmy się na Numbi Gate. Sama droga do bram parku jest bardzo ciekawa. Przejeżdża się przez rozległy obszar usiany domami rozrzuconymi po całych zboczach gór. Liczba ludzi spacerujących wzdłuż drogi sugeruje ze to miasto a zabudowa jest bardziej wiejska. Mieszkają tu sami czarni mieszkańcy. Nie ma blichtru ale nie ma tez biedy. Nie można tego obszaru nazwać townshipem bo za dobrze wygląda. Ale jest wyjątkowy bo pierwszy raz widzimy takie miejsce w RPA i można doskonale poobserwować ludzi i porobić ciekawe fotki.

 

 

 

W parku skierowaliśmy się tym razem po skosie na południowy wschód gruntową drogą naznaczoną na otrzymanej na wjeździe darmowej mapie. Na wjeździe zasięgnalem tez informacji ile realnie jesteśmy w stanie objechać bo w planach było całe południe parku. Niestety pojawiliśmy się na wjeździe dopiero ok 12 więc trasa musiała zostać skrócona. Gdy dojechaliśmy do Afsaal Picnic Site mieliśmy
już 'zaliczonego’ bawoła, liczne słonie, zebry o setki kolorowych ptaków. W picnic site zobaczyliśmy na wywiedzionej mapie gdzie obserwowano tego dnia lwy i tam się wybraliśmy. Było to zaraz nieopodal na wschodniej pętli która przebiega wzdłuż rzeki. Tam się przyczailiśmy. Początkowo przykuły nasz wzrok hipopotam w rzece i liczne małpki ale zaraz dalej po skałą Justyna dostrzegła wylegiwującego się lwa, wielkiego samca! To było zwieńczenie naszej wizyty w Krugerze choć w drodze powrotnej do Kruger Gate spotkaliśmy jeszcze stada gnu, dzikie świnie potocznie nazywane pumbami, wiele słoniowych rodzin i na koniec dwie hieny!
Zobaczyliśmy w sumie sporo zwierząt: słonie, żyrafy, zebry, wiele gatunków antylop, impale, gnu, bawoły, hipopotamy, hieny i jednego lwa. Do tego żółwie, różne kolorowe ptaki, małpki i inne. Jak na samodzielne safari to nieźle tym bardziej, że jako kierowca nie mogłem się w 100% poświecić obserwacji a Justyna rownież w tym czasie sporo uwagi poświęcała Frankowi fikającemu beztrosko po całym samochodzie:)

 

 

 

 

Mamy lekki niedosyt, że nie spotkaliśmy nosorożca, geparda czy lamparta. Jednak z doświadczenia z safari w tanzańskim Serengeti wiem, że to prawdziwe perełki i upatrzyć je samemu jest niezwykle trudno.
Dla nas i tak najważniejsze, że Franek miał mega fun z oglądania zwierzaków na wolności i będzie miał co opowiadać kumplom w żłobku 😉
Dodam na koniec posta kilka wskazówek organizacyjnych.
– najlepiej zamieszkać na terenie parku, gdyż odległości od najbliższych miast są duże. W południowej części Krugera najbliższe jest Hazywiev ok 10 km od Phabeni Gate. White River to juz odległość ok 40 km. Mieszkając tam robiliśmy 80km tylko na dojazdach i przyjazdach. Jeśli zdecydujesz się mieszkać poza parkiem ( co jest o wiele tańsze )warto poszukać na wyszukiwarce Bookinga po mapie czegoś bliżej i nie sugerować się miejscowościami. Przy niektórych bramach wjazdowych np Kruger Gate można znaleźć sporo opcji zakwaterowania. Zakwaterowanie w Sabie, Graskop czy nawet White River to trochę za daleko szczególnie na wiecej niż 1 dzień w Krugerze.
– Noclegi w parku rezerwuje się na SANParks.org i lepiej to robić z wyprzedzeniem bo te optymalne miejscówki schodzą zawsze pierwsze a potem zostają tylko te najdroższe oraz te najsłabsze.
– Park Krugera jest ogromny i nie należy planować zbyt ambitnej trasy. Maksymalna prędkość to 50 km/h na drogach asfaltowych o 40 km/h na gruntowych. Więc nie da się nadrobić trasy. Prędkość jest kontrolowana często, sam załapałem mandat 250 randów za przekroczenie o 10 km/h
– Najlepiej wjechać na teren parku jak najwcześniej rano jeśli śpimy poza jego granicami. Wyjechać trzeba do 18:30 za spóźnienie jest kara 200 randów.
– Koniecznie kupić sobie dokładną mapkę parku. Widziałem taką za 35 R w Campie Skukuza. Mapki rozdawane za darmo na wjeździe są do niczego. Nie ma niej większości małych dróg, proporcje są zaburzone i ogólnie są do bani.
– W większych punktach na terenie parku znajdują się mapy na ścianach z zaznaczeniem w których miejscach w danym dniu obserwowano poszczególne zwierzęta. Warto się im przyjrzeć dokładnie, sfotografować i podążać za poszukiwanym osobnikiem.

 

– Jeśli jest możliwość lepiej wybrać się na zorganizowany przejazd z przewodnikiem niż wozić się samemu po parku. Ja takiej opcji nie miałem gdyż byliśmy z 2,5 rocznym berbeciem a takich nie zabierają na pokład safariwozów. Przejazd z przewodnikiem pozwala wypatrywać zwierzęta a nie dziury w drodze, siedzi się wyżej co istotne przy poszukiwaniu drapieżników , a co najważniejsze przewodnik doskonale wie gdzie dane zwierzaki przebywają. Przewodnicy komunikują się miedzy sobą telefonicznie i wiedzą gdzie jechać. Znają też każdą skałę przy której leżą lwy czy każde drzewo na których odpoczywają gepardy. Mimo mniejszej elastyczności w tym przypadku rekomenduję opcje zorganizowaną.
– Skupić się na spokojnym wypatrywaniu zwierząt a nie na przejechanych kilometrach.
– Jeździć jak najmniej asfaltowymi drogami bo przy nich jest mniej zwierząt a szczególnie tych ciekawych.
– Zatrzymywać się tam gdzie stoją tłumnie inne auta 🙂

2 komentarze

  • Anonimowy

    Byliście w Parku Krugera w lutym? Jeśli tak, stosowaliście profilaktykę przeciwmalaryczną? Czy ilość komarów była duża? Chciałam lecieć do RPA w tym terminie (jedyny, w jakim mogę)- głównie Park Krugera i okolice z racji ograniczeń czasowych. Niestety jest to też okres najwyższego zagrożenia malarią w PK i okolicy i szczerze mówiąc boję się (mam pecha do chorób przenoszonych przez gryzące stwory…)

  • RD

    Napisałem o tym kawałek tu http://damasiewicz.blogspot.com/2016/02/podroz-po-rpa-podsumowanie-i-rady.html
    Tuż przed przyjazdem w rejon Parku Krugera poczytałem trochę i zdecydowałem się na profilaktykę antymalaryczną ale głównie dla naszego wówczas 2,5 letniego dziecka bo dla dzieci malaria jest znacznie groźniejsza. Sam bym nie brał, ale skoro miałem już tabletki to te kilka dni brałem. Komarów prawie tam nie widziałem. Ja bym na Twoim miejscu zaopatrzył się w Malarone, głównie dla poczucia własnego komfortu i spokoju podczas podróży

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.